Rekonstrukcja TVN24.pl z 10 / 04 / 10
Katastrofa smoleńska "była spowodowana przez tajemniczy wybuch" podaje brytyjski „The Telegraph" / Pytaniem jest, czy do "ostatecznego / ostatniego*" wybuchu doszło przed, czy po upadku, polskiego TU-154M
W czwartą rocznicę katastrofy smoleńskiej brytyjski dziennik "The Telegraph" cytuje Antoniego Macierewicza - przewodniczącego zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy. – Katastrofa smoleńska, w której zginął prezydent wraz z żoną oraz 94 innych Polaków była spowodowana przez tajemniczy wybuch – przywołuje wnioski z raportu zespołu parlamentarnego, brytyjska gazeta. / Niezalezna.pl
* Możliwe, że w trakcie lotu dochodziło do mikrowybuchów "psujących" tupolewa, a do ostatniego, destrukcyjnego wybuchu doszło już na ziemi. / Tylko wtedy tupolew musiałby upaść wcześniej niż oficjalna godzina katastrofy. Trzeba pamiętać. Nie ma nagrań z wylotu, niepewna więc jest godzina przylotu TU-154 do Smoleńska ... i jeszcze jedno. Między Warszawą a Smoleńskiem, w dniu katastrofy, była JEDNA godzina różnicy w czasie / między Warszawą a Moskwą, DWIE godziny różnicy w czasie. / Są świadkowie, że wybuch nastąpił około godz. 10:00 czasu smoleńskiego. Lot trwał 75 minut. / Niżej są poszlaki, że katastrofa miała miejsce o 08:02 czasu polskiego, a więc o godzinie 09:02 czasu Smoleńskiego = 1 godzina na uporanie się z samolotem, który spadł, zapalił się, i z którego "ekipy ratunkowe" wyciągały pasażerów. / No i te strzały, które słyszeli rosyjscy policjanci przed dotarciem na miejsce katastrofy? ... to się układa w całość.
"SMOŃSK ZAPIS ŚMIERCI" / str. 242-243 "Lądowanie Jaka-40: "Wosztyl. ... Był skoncentrowany na karcie podejścia, która mówiła wyraźnie, że decyzję o tym, czy lądować, czy odejść na drugi krąg, trzeba podjąć na wysokości 100 m. Tego się trzymał: od stu metrów lot poziomy i ani metra niżej.
Miał jednak problem z GPS-em, który wyprowadzał mu samolot na lewo. Gdyby postępował zgodnie z jego wskazaniami, to zamiast trafić w pas startowy, lądowałby na trawie. Radiolatarnia z kolei kierowała go na prawo. Wosztyl postanowił więc lecieć wypadkową. Trochę na ślepo, bo widoczność była już marna. Dopiero światła APM-ów, reflektorów na cięarówkach rozstawionych po obu stronach pasa, pozwoliły mu się zorientować, gdzie tak naprawdę jest. ŻEBY TRAFIĆ W ICH BRAMKĘ, MUSIAŁ PORZĄDNIE SKORYGOWAĆ LOT W PRAWO.
( Podobno, lotniska wojskowe, zwłaszcza u Sowietów, mają zakłócanie systemu GPS, aby pociski manewrujące nie mogły trafiać dokładnie w instalacje. )
str.243. Polscy piloci (Jaka) mieli sporo szczęścia, bo lecieli zdecydowanie za wysoko. Przyzielili dopiero kilkaset metrów za progiem. Gdyby samolot był cięższy, tak jak np. tupolew, mógłby nie wychamować przed końcem drogi. ...
Po zaparkowaniu polskiego Jakatechnik chorąży Remigiusz Muś wyszedł na płytę lotniska. Nagle kilkadziesiąt metrów obok niego świsnęła potęzna maszyna. To by rosyjski IŁ-76. Leciał już bardzo nisko, trzy-cztery metry nad ziemią, ale w ostatniej chwili poderwał się w górę. (str.247) IŁ tym razem leciał już całkiem obok pasa. Jakieś 200 m. I znów był nisko.
Rekonstrukcja National Geograpchic
"ŚMIERĆ PREZYDENTA"
Zanim powstał "Raport Millera" o przyczynach, jak dotąd "nieudowodnionej katastrofy Smoleńskiej", wydana została (03.2011) ksiażka, "fabularyzowana rekonstrukcja największej polskiej tragedii po II Wojnie Światowej" , pt.:"Smoleńsk. Zapis śmierci".
"Za napisanie tej książki grozi, nam do dwuch lat więzienia - prokuratorzy twierdzą, że ujawniamy w niej tajne informacje." / Myślę, że w książce "SMOLEŃSK. ZAPIS ŚMIERCI" są fragmenty które, gdyby się potwierdziły, "wywróciły by" prace "Raporu Millera" i "Zespołu Macierewicza", "do góry nogami. Czy sama książka jest rzetelnym przedstawieniem faktów, czy też, jak to niektórzy nazywają, szarym PR-em - pomięszaniem faktów z dezinformacją?
Ocenę pozostawiam czytelnikom ksiażki, zwracając jednocześnie uwagę, na zwracanie uwagi na szczegóły. Biorąc pod uwagę to, kto napisał książkę i ewentualnie, z jakich materiałów korzystał, naprawdę warto zastanowić się jak, o której godzinie i tak naprawdę, w którym miejscu na lotnisku w Smoleńsku, doszło do katastrofy tupolewa.
Na początku, zgodnie z wpisem w książce przedstawię autorów:
Michał Krzymowski: Dziennikarz i komentator polityczny. / ... / Specjalizuje się w zdobywaniu zakulisowych informacji ze szczytów władzy.
Marcin Dzierżanowski: Dziennikarz "National Geograpchic". Kilkadziesiąt godzin przed śmiercią Maria Kaczyńska udzieliła mu swego ostatniego wywiadu. W całości, po raz pierwszy publikowanego w książce "Smoleńsk. Zapis śmierci" / Dodać należy, że "National Geograpchic jest producentem filmu: "Katastrofa w przestwotrzach / Śmierć Prezydenta", o katastrofie smoleńskiej.
Autorzy podali krótką historię powstania książki:"Za napisanie tej książki grozi, nam do dwuch lat więzienia - prokuratorzy twierdzą, że ujawniamy w niej tajne informacje. - To paradoks, bo śledztwo zostało wszczęte, jeszcze zanim "Smoleńsk. Zapis śmierci" trafił do księgarń." ... i dodają: "Prokuratorzy mają rację. Rzeczywiście dotarliśmy do 57 tomów akt śledztwa i dokładnie je przestudiowaliśmy." / Książka miała powstać na podstawie tych akt, i rozmów z kilkudziesięcioma świadkami katastrofy, rodzinami ofiar. Jako źródło autorzy podają też artykuły prasowe. - Ogólnie książka napisana ciekawie. Co jednak najciekawsze, gdyby część informacji w niej zawartych potwierdziła się, mogłoby to obalić i przewrócić do góry nogami nie tylko "Raport Millera", ale też pracę Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza".
Ksiżka "Smoleńsk. Zapis śmierci" powstała w marcu 2011 r., a więc przed ogłoszeniem "Raportu Millera" i na długo przed powstaniem "Parlamentarnego Zespołu Antoniego Macierewicza". Jak każda książka "jest do czytania", ale jednocześnie przenosi informacje, które "kodują się" w głowie czytelnika.
- Myślę, że takie właśnie było jej główne zadanie. Autorzy książki powołują się na dostęp 57 tomów akt śledztwa, dotyczącego katastrofy smoleńskiej i grożącej im karze za ujawnianie "tajnych informacji". Czyni to treść książki swoistymi "zeznaniami świadków", przeciekiem krążącym w jakby drugim obiegu, ... i co ciekawe. Dużo informacji pokrywa się z informacjami zawartymi w "Raporcie Millera".
Myślę, że w książce są fragmenty, które, gdyby się potwierdziły, moim zdaniem, "wywróciły by" prace "Raporu Millera" i "Zespołu Macierewicza", "do góry nogami. Dotyczą one czasu , miejsca i skutków "nieudowodnionej katastrofy w Smoleńsku".
"SMOLEŃSK. ZAPIS ŚMIERCI"
.. ksiażkaMichała Krzymowskiego i Marcina Dzierżanowskiego
FRAGMENTY KSIĄŻKI "SMOLEŃSK. ZAPIS ŚMIERCI"
str. 7. Smoleńsk / 10.04.10 (Ambasador): "Bahr i Wierzchołowski stali ... jakieś 200 metrów od pasa startowego. Mgła była tak gęsta, że ledwo wyławiali z niej sylwetki agentów Federalnej Służby Ochrony., którzy kilkadziesiąt kroków dalej właśnie ładowali się do swoich samochodów. Obaj wsiedli do nagrzanego ambasadorskiego BMW 750. Gaz do dechy.
- Coś się stało? - Wrzasnął Bahr.
- Tupolew przejechał pas - odpowiedział mu jakiś Rosjanin.
str.9. lotnisko Sewiernyj / Katastrofa:
"Skoro przejechał pas, to znaczy że jest na brzuchu. Trzeba jak najszybciej wyciągnąć stamtąd ludzi", pomyślał Kwaśniewski i wszedł w głąb lasu.
- Nie, NIE! To tam, - zawrócił go jakiś Rosjanin. Co dziwne, wskazał miejsce, które nie było w lini pasa startowego."
str. 46. Katyń
Jak-40 "Sasin szedł jak zachipnotyzowany. Z zamyślenia wyrwał go nieznajomy starszy mężczyzna - dopadł go w bramie Memoriału. ...
- Panie ministrze, panie ministrze - dyszał. - To prawda, że Ruscy zestrzelili prezydenta?
Po mszy w Katyniu Sasin, Adam Kwiatkowski i pięciu dziennikarzy, wrócili do Smoleńska. Wsiedli do samolotu i czekali na powrót do kraju. Milczeli, kilka rzędów dalej siedziała stewardesa, była kompletnie rozbita. Piloci trzymali się niewiele lepiej. opowiadali, że tupolew leciał obok pasa. Gdyby przeleciał kilkaset metrów dalej, prawdopodobnie rozbiłby się obok ich Jaka. Albo nawet by w niego trafił. Wyglądali na zestresowanych, chcieli jak najszybciej wystartować."
str. 8. Smoleńsk / Lotnisko:
"Jak-40 wylądował na Sewiernym czterdzieści minut wcześńiej, o 7.22. Gdy silniki tupolewa zamilkły, porucznik Artur Wosztyl, porucznik Rafał Kowaleczko i chorąży Remigispan style=usz Muś, z załogi Jaka, siedzieli w kokpicie. W przeciwieństwie do Bahra i Wierzchołowskiego, słyszeli nie tylko ryk silnika, ale też trzy wybuchy, huk i trzask łamiących się drzew. ... - Chyba się rozbili - powiedział Wosztyl. ... Po chwili cała trójka - Wosztyl, Kowaleczko i Muś - była na zewnątrz. W ich stronę szedł mężczyzna w rosyjskim mundurze."str. 62. Warszawa: "Zalewski, który tak bardzo wzbraniał się przed dzwonieniem do Klicha, w końcu musiał się z nim połączyć. Była 9.25.
- Panie ministrze, chciałem pana poinformować o katastrofienaszego wojskowego statku powietrznego. TU sto pięćdziesiąt cztery, który ...- Tak, pośpieszył go Klich.- ... prawdopodobnie rozbił się przed podejściem do lądowania na lotnisku Smoleńsk ... - Zapalił się czy nie? - spytał minister.
Wyglądało na to, że musiał już z kimś wcześniej rozmawiać na ten temat.- Z informacji otrzymanych od załogi Jaka wynika, że samolot się rozbił i nie doszło do zapalenia statku powietrznego. ... BOR i jego służby nie mogą tego na razie potwierdzić. Oni otrzymali informacje od policji rosyjskiej."str. 63 "Centrum Ochrony Rządu, godzina 9.38.
- Haklo - telefon odebrał dyżurny Tuszyński.
- Kąkolewski raz jeszcze - dyszał głos w słuchawce - Jestem już na miejscu. Sytuacja jest krytyczna. To nie wygląda na awaryjne lądowanie. Samolot jest roztrzaskany. Wygląda, że nikt nie przeżył."
STR. 28 / KACZYŃSKI WSTAWAŁ TEGO DNIA NA RATY
Po raz pierwszy obudził o szóstej. Ze snu wyrwał go telefon od Lecha, który był jeszcze w Pałacu Prezydenckim i szykował się do wyjazdu na Okęcie. ... Drugi telefon był o 8.20. Prezes PiS myślał, że tupolew już wylądował.
- Jesteś już? - spytał.- Jeszcze nie. Dzwonię z telefonu satelitarnego. Rozmawiałem z lekarzem. Mama czuje się lepiej, więc nie musisz się spieszyć. Prześpij się jescze, bo się rozpadniesz ...
- Nagle coś ich rozłączyło.Jarosław Kaczyński nie był zdziwiony, bo aparat w tupolewie często zrywał połączenia. Nie posłuchał brata i poszedł się szykować. Kiedy się golił, aparat zadzwonił po raz trzeci. "Ocho, wylądowali" pomyślał. W słuchawce odezwał się jednak Radosław Sikorski. ... Na lotnisku w Smoleńsku doszło do tragicznego wypadku. Samolot z prezydentem się rozbił. Można wnioskować, że nikt nie przeżył - wycedził minister."
Jeśli przeanalizujemy cytaty, z książki "Smoleńsk. Zapis śmierci" Michała Krzymowskiego i Marcina Dzierżanowskiego, opierające się między innymi na prokuratorskich aktach śledztwa, musimy dojść do wniosku, że miejsce, czas, skutki - możliwe nawet że sam przedmiot dochodzenia nad którym pracowała "Komisja Millera" i pracuje "Zespół Macierewicza" dotyczą, lub mogą dotyczyć, innego miejsca katastrofy, lub samolotu, niż ten, którym podróżowała polska delegacja, z Prezydentem Lechem Kaczyńskim , na czele.
O godzinie 9:34 MSZ podaje / 16 min 50 sek. nagrania Youtube powyżej: Samolot spadł, rozbił się, akcja gaszenia pożaru została zakończona , natomiast w tej chwili ekipy przystępiły do próby wydobycia pasażerów z pokładu samolotu / ... i w tym momencie redaktor szybko przerywa Piotrowi Paszkowskiemu jakby chciał zmienić temat. (???)
Poniższy fragment ksiażki wymaga szczególnego omówienia
Nie każdy to zauważył. Od niedawna nasila się "kampania" przypominająca o ostatniej rozmowie Lecha Kaczyńskiego z Jarosławem Kaczyńskim. Powyżej widać to, co o niej wiemy. Pytaniem jest to, czego nie wiemy. Dlaczego? - Wszystko wskazuje, że pomimo tego, że "nagle ich coś rozłączyło" istnieje dalszy ciąg tej rozmowy. Nie wiadomo co w nim jest i co "wnosi nowego" do sprawy "nieudowodnionej katastrofy w Smoleńsku".
Że dalszy ciąg tej rozmowy istnieje świadczy fakt,
że osoby związane z Platformą chcą jej ujawnienia.
Domyślać się można, że w jakiś sposób, może ona dopomóc Platformie i zazkodzić PiS-owi. / To że ten temat wyciąga się teraz, oraz to, że Platforma "odgrzewa Smoleńsk" przed referendum w Warszwie, świadczy że, wkrótce możemy poznać jej treść. Podejrzewa, że w formie zmanipulowanej. Zanim to się stanie pomyślmy co nowego może wnieść "dalszy ciąg rozmowy braci Kaczyńskich", biorąc pod uwagę omawianą książkę.
POMYŚLMY O TYM CO WIEMY
Wyobraźmy sobie taką "rozmowę/monolog" prezydenta, do słuchawki, o 8:20 rano:
<>
Jeśli więc polski tupolew TU-154M, z prezydentem na pokładzie, nie wylądował o 8:56 tylko o 8:02, powstaje jedno zasadnicze pytanie: Co się działo na lotnisku w Smoleński ( i w Warszawie) , między godziną 8:02 i 8:56 ? Przypomnijmy, rosyjscy policjanci słyszeli strzały. / Pytań jest wiele. / Poniżej katastrofa rosyjskiego TU-154M pod Moskwą.
Komentarze